piątek, 5 października 2012

Tagliatelle z łososiem

Dziś rano powitałam piątek myślą o rybce i wyciągnęłam z zamrażarki dzwonek łososia. Zawsze mam w zamrażarce w razie czego :)
Jak zwykle przepis jest prosty i szybki, i oczywiście rezultat pyszny.
Potrzebujemy (na 2 osoby) 1 dzwonek łososia, cebulę, pomidory w puszce (najlepiej "polpa"), masło, białe wino, natkę pietruszki i śmietanę.
Kroimy drobno cebulkę i podsmażamy na masełku. Następnie dodajemy pokrojonego na kawałki łososia (ja wcześniej go odtłuszczam, czyli wlewam na patelnię trochę wody - tak do połowy łososia - i zostawiam na kilka minut na ogniu. Nie dość że odtłuszcza to pozwala o wiele łatwiej go oczyścić i pozbawić ości), dodajemy trochę białego wina, zwiększamy ogień żeby wino wyparowało i podsmażamy całość przez kilka minut. Następnie dodajemy śmietanę oraz dwie łyżki polpy pomidorowej. Przyprawiamy solą i porządną porcją pieprzu. Czytałam, że można też użyć wędzonego łososia do tej potrawy, ale szczerze mówiąc ja wolę świeżego (choć aż taki bardzo świeży to on nie jest, bo przecież z dalekich krajów przyjechał). Jeśli chodzi o makaron, to włoskie przepisy preferują farfalle, penne albo długie tagliatelle. Ja dzisiaj, z braku tych trzecich, użyłam pappardelle i też było przesmacznie!
Pamiętam, że w Poznaniu chodziłam na penne al salmone do małej restauracyjki, której nazwy nie pamiętam, w Starym Browarze (stara część), za rogiem, za wszystkimi Sfinksami i innymi, dość mało widoczna.., w której kiedyś podawali świetne penne al salmone. Byłam tam bodajże w zeszłym roku, wciąż było dobre...ale już nie aż tak, aczkolwiek godne uwagi. Jedynym mankamentem lokalu, i każdego innego, w którym byłam w Poznaniu i który podaje włoskie jedzenie jest brak chleba, co jest poważnym brakiem w momencie kiedy jest dużo sosu (nasza polska tendencja, niekoniecznie zła), który jest dobry a musimy go zostawić bo nie ma czym "fare la scarpetta"! Drodzy Polscy Restauratorzy!!! Podawajcie pieczywo!

2 komentarze: