Owszem, przyznaję, zaniedbałam się (tzn. w pisaniu). Jednak w natłoku codziennych zajęć, nie jest wcale łatwo o wenę kuchenną. Przynajmniej nie mnie i nie w ostatnich dniach. Dzisiaj zostałam zainspirowana do refleksji przez dziewczę, które siedziało przy sąsiednich stolików, kiedy jadłam późny obiad. Stworzenie to opowiadało bowiem o swojej pracy kelnerki, jak mniemam w jakiejś "włoskiej" poznańskiej restauracji. I tak wywnętrzając swoje perypetie w pracy, opowiedziała historię pewnej klientki, która zamówiła "carbonarę", ale Pani Klientka gorąco prosiła, aby była ona bez jajka i bez cebuli... . Tak właśnie! Bez jajka i bez cebuli. Czepiam się, oczywiście. Nie cebuli przecież, bo w "carbonarze" cebuli nigdy nie widziałam, ale za to jajka jak najbardziej. Jak wiadomo, carbonara na jajku polega (jajko na głowę i jedno na patelnię).
I teraz nasuwa mi się refleksja, którą nie do końca potrafię ubrać w słowa. A może lepiej od razu morał? Dlaczego mają miejsce takowe zbrodnie w poznańskich kuchniach? Kim i czym inspirują się kucharze? Czy szanujący się kucharz zrobi "carbonarę" bez jajka? Jak? Dlaczego Pani zamawia "carbonarę" skoro nie chce jajka? Mnożą się te pytania w głowie bez liku. Miejmy nadzieję, że Pani Klientka jak znajdzie się w rzymskiej restauracji, powstrzyma się i nie poprosi "carbonary" bez jajka, bo rzymski kucharz z pewnością nie będzie spolegliwy i dobroduszny, a raczej mandera' la gentile cliente in quel paese...
http://wloski-online.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńhttp://scritto-con-la-pasta.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń